Komentarze: 0
Leżała w słonecznej sypialni słuchając jak syn sąsiadów gra na fortepianie. Podłoga z bardzo ciemnego drewna ładnie kontrastowała ze śnieżną bielą ścian. Nie powiesiła żadnego lustra, bo przeczytała gdzieś, że powoduje ono niebezpieczne zawirowania energii.
Bardzo lubiła słowo "energia" i często się nim posługiwała. "Od ciebie bije dobra energia" zwykła mawiać do koleżanki. "Jest miła, ale ma jakąś taką złą energię" mawiała o koleżance. "W tym domu jest bardzo pozytywna energia" mówiła często z absolutnym przekonaniem. I to była prawda.
Delikatne dżwięki fortepianu sączyły się przez ścianę, a ona leżąc próbowała przywołać uczucia, które ogarnęły ją poprzedniego wieczoru. Chodziła pózno spać, bo wiedziała, że zasypiając straci częśc siebie, że osoba, która kładzie sie do łóżka musi rano ustapić miejsca komuś nowemu, beznadziejnie nijakiemu, kto cały dzień będzie walczył o to żeby do wieczora stać się "kimś'".
Czuła pustkę i wewnętrzny chłód. Nie odezwali się do siebie ani słowem, a ona zła była na siebie, że nie pamięta swojej wczorajszej złości, że nie będzie jej, w razie czego potrafiła przywołać.